Moralność polityczna i moralność prywatna

Odróżnijmy od siebie dwa typy moralności (etyki): moralność polityczną i moralność prywatną. Pod pojęciem moralności politycznej rozumieć należy poglądy moralne, które:

  • uznajemy za właściwe i chcielibyśmy widzieć powszechnymi,
  • w naszym przekonaniu – to wyróżniająca cecha moralności politycznej – wolno egzekwować je z wykorzystaniem przymusu.

Przykładem zasady wchodzącej w skład moralności politycznej większości osób może być zakaz gwałtu. Większość osób wierzy, że gwałt jest czymś złym i uważa, że wolno użyć przemocy fizycznej, by powstrzymać kogoś przed gwałtem, a także ukarać go, jeśli gwałt już się odbył. Inne typowe przykłady zasad wchodzących w skład moralności politycznej większości osób to zakaz morderstwa, zakaz niewolenia innych ludzi, okradania ich z prawomocnie zdobytych pieniędzy itp.

Pod pojęciem moralności prywatnej rozumieć należy poglądy moralne:

  • które uznajemy za właściwe i chcielibyśmy widzieć powszechnymi,
  • których w naszym przekonaniu nie powinno się – to wyróżniająca cecha moralności prywatnej – narzucać z użyciem przemocy.

Przykładem zasady wchodzącej w skład moralności prywatnej wielu osób może być zasada mówiąca, że powinniśmy starać się odwdzięczać za dobro, które ktoś nam wyświadczył. Załóżmy, że gdy A był w finansowej potrzebie, B kilkakrotnie pożyczył mu duże sumy pieniędzy. Załóżmy, że A wyszedł z tarapatów i zarabia aktualnie bardzo dużo, za to B popadł w kłopoty. Potrzebuje niewielkiej pożyczki, powiedzmy, że jest to jedna trzecia sumy, którą kilkakrotnie pożyczył A. Większość osób prawdopodobnie powiedziałaby, że A powinien pomóc B i że byłoby czymś niemoralnym odmówić mu pomocy. Równocześnie większość z nas powiedziałaby prawdopodobnie, że B (lub jakaś osoba trzecia) nie ma prawa użyć przemocy, by zmusić A do udzielenia mu pomocy. A robi źle, nie pomagając B, ale B nie wolno zmusić A do pomagania. Inne popularne zasady wchodzące w skład moralności prywatnej wielu osób to zasady typu: „nie powinno się obmawiać innych”; „nie powinno się zdradzać partnerów, którym obiecywało się wierność”. Większość osób w naszej kulturze zgodzi się z pewnością, że zasady te są właściwe, mało kto jednakże uzna, że powinny być zapisane w prawie i egzekwowane za pomocą przymusu.

Podstawowa różnica między moralnością polityczną a moralnością prywatną polega więc na tym, że tą pierwszą wolno egzekwować za pomocą przymusu, tej drugiej zaś nie. Nie oznacza to oczywiście, że nie posiadamy narzędzi, za pomocą których możemy próbować skłonić innych, by działali zgodnie z określoną moralnością prywatną, narzędzia te mają jednakże charakter kulturowy, a nie polityczny. Jakie działania można podjąć, by nasza moralność prywatna stała się bardziej rozpowszechniona? Podstawowe metody to:

  • Perswazja – możemy starać się przekonać się innych, że powinni zacząć podzielać naszą moralność prywatną.
  • Przykład – możemy, żyjąc w zgodzie z jej zasadami, zainspirować innych, by podążali naszym śladem.
  • Presja społeczna – możemy wreszcie (najlepiej w zespół z innymi) próbować wywrzeć presję na osobach nieprzestrzegających zasad naszej moralności prywatnej: możemy ich krytykować, obrażać, odmawiać spotykania się z nimi, zaprzestać z nimi współpracy itd.

Wśród zasad tworzących moją moralność prywatną znajdują się m.in. takie (bardziej lub mniej ogólne) zasady:

  • nie powinno się obrażać ludzi,
  • nie powinno się zdradzać,
  • nie powinno się dzielić ludzi na lepszych i gorszych,
  • powinno się przestrzegać zasad intelektualnej uczciwości,
  • powinniśmy przeznaczać część naszych pieniędzy dla potrzebujących,
  • powinno się dotrzymywać słowa,
  • powinniśmy próbować zrozumieć motywacje innych i nie krytykować ich tylko dlatego, że się od nas różnią,
  • nie powinniśmy się wywyższać,
  • nie powinniśmy zbytnio skupiać na sobie uwagi,
  • powinniśmy poświęcać trochę czasu na pracę dla dobra naszej wspólnoty, jeśli korzystamy z tego, co ona nam daje; nie powinno się jeździć na gapę (państwowymi autobusami oczywiście wolno),
  • powinniśmy podchodzić do innych tak, jak chcemy, by oni podchodzili do nas (przykładowo: nie powinno się mówić, że ktoś jest brzydki, bo gdybyśmy sami charakteryzowali się takimi cechami, to nie chcielibyśmy, by o nas tak mówiono),
  • nie powinno się niepotrzebnie zasmucać innych,
  • nie wolno odbierać nadziei.

Wszystkie te rzeczy uważam za właściwe moralnie, chciałbym je widzieć powszechnymi, staram się je – perswazją (to najłatwiejsze), presją i przykładem (to najtrudniejsze) – promować, ale nie czuję, że mam prawo wymuszać żadnej z nich przemocą.

liberalgirl
Skoro wiemy, jak powinien wyglądać świat i człowiek, dlaczego nie użyć państwa, by wprowadzić naszą wizję?

Różni ludzie (i różne filozofie polityczne) w różny sposób zakreślają różnice między wyznawaną przez siebie moralnością polityczną i prywatną, wydaje się jednak, że większość ludzi (i większość filozofii politycznych) dokonuje (bardziej lub mniej świadomie) takiego podziału. Skrajną postawą wydaje się niepozostawianie żadnego miejsca dla moralności prywatnej i uznawanie, że wszystkie zasady, które warte są wyznawania, wolno wymuszać przemocą. Zestawy poglądów moralnych można więc podzielić na dualistyczne (złożone z moralności politycznej i prywatnej) i monistyczne (złożone wyłącznie z moralności politycznej). Przykładem monizmu może być fundamentalizm muzułmański, który wskazywałby, że (a) całość moralności da się sprowadzić do określonych zasad religijnych, (b) te zasady religijne powinny być wymuszane na członkach społeczności przemocą. Innym przykładem może być totalitarnie usposobiona lewica, który uważa, że (a) zasadniczo wiemy, jak powinno wyglądać progresywne społeczeństwo i żyjący w nim obywatel, (b) wolno nam wymuszać zachowania zgodne z tym wzorcem i kształtować obywateli, by do tego wzorca pasowali. Przykładowo, jeśli mówienie „czarnuch” jest złe, to wolno zabronić mówienia „czarnuch” (np. jako mowy nienawiści); jeśli wspieranie awangardowej sztuki jest dobre (jeśli sztuka cofa się w rozwoju, to czy ci, którzy są na przedzie, nadal są awangardą?), to wolno zmuszać do jej finansowania; jeśli kreacjonizm jest nienaukowy, to wolno wyrugować go ze szkół itd. Większość ludzi (i filozofii politycznych, w tym mniej radykalne nurty lewicowe) zostawia jednakże miejsce dla moralności prywatnej. Zauważmy, że dwie osoby mogą wierzyć dokładnie w te same wartości, ale jedna z nich może uważać, że duża część tych wartości przynależy do moralności prywatnej (dualizm), gdy inna może uważać, że praktycznie wszystkie te zasady mogą być egzekwowane politycznie (monizm). Konserwatywny libertarianin i konserwatysta mogą być tu dobrym przykładem. Pierwszy wierzy, że istnieją pewne obiektywne wartości, na których powinno opierać się życie społeczne, ale odmawia sobie prawa narzucania tych wartości przemocą, drugi nie waha się używać aparatu państwowego, by narzucić te wartości innym (oczywiście pojawia się tu wątpliwość, czy wartość narzucana przemocą jest tym samym, co wartość przyjmowana dobrowolnie, ale konserwatyści umieją jakoś tę wątpliwość stłumić).

hoppe
Hoppe: jeśli damy ludziom wolność, oni sami wybiorą konserwatywne wartości

Libertarianizm to filozofia polityczna, która ogranicza moralność polityczną do dwóch zasad: zasady nieagresji i libertariańskiej teorii praw własności. W przekonaniu libertarian przemocy można używać tylko i wyłącznie po to, by bronić się przed przemocą inicjowaną przez innych. Przemoc dotyczyć może zarówno naszego ciała, jak i naszej własności, dlatego konieczna jest libertariańska teoria własności, by określić, czy ktoś znajduje się w prawomocnym posiadaniu danego dobra. Dla libertarinina wszystkie wyznawane przez niego zasady moralne, które wykraczają poza zasadę nieagresji (uzupełnioną libertariańską teorią własności), stanowią część jego prywatnej moralności. „Wzór” na moralność konkretnego libertarianina wygląda więc tak:

Ml = ML + Mp

Ml to moralność konkretnego libertarianina, ML to moralność libertariańską (złożona z zasady nieagresji i libertariańskiej teorii własności), Mp to moralność prywatna wyznawana przez konkretnego libertarianina. Przy czym moralność prywatna nie może nigdy być sprzeczna z moralnością libertariańską (nie można np. twierdzić, że jestem libertarianinem, ale uważam, że w ramach mojej moralności prywatnej dozwolone jest np. okradanie mojej firmy, argumentując, że „to wielka korporacja i mają dosyć pieniędzy”).

Wszystko to oznacza, że konkretny libertarianin może wyznawać dowolną formą moralności prywatnej, byleby nie była ona sprzeczna z zasadą nieagresji. Jest to niezwykle istotne, wiele osób popełnia bowiem błąd, myśląc, że ponieważ libertarianie tak wąsko zarysowali moralność polityczną, są obojętni na różnego rodzaje kwestie moralne, które wykraczają poza tę formę moralność. Przykładowo, ponieważ libertarianie nie zakazują obrażania czy pomawiania, wnioskuje się, że nie mają oni nic przeciwko pomawianiu czy obrażaniu. Ponieważ zezwalają na istnienie prostytucji i narkotyków, nie widzą niczego złego w prostytuowaniu się lub narkotyzowaniu. Ponieważ nie uważają, że wolno zmuszać innych do pomagania potrzebującym, są obojętni na cierpienia bliźnich. I tak dalej. Zarzut może brzmieć tak: „Skoro sami wytrącacie sobie z ręki najlepsze narzędzie (przymus), za pomocą którego można osiągać określone stany moralne, najwyraźniej jesteście wobec tych kwestii obojętni”. Tak jednak nie jest. Choć libertarianizm jako libertarianizm nie wypowiada się na temat kwestii takich jak prostytucja, narkotyki czy pomoc potrzebującym, poszczególni libertarianie mają swoje zdanie na ten temat. Do grona libertarian należą osoby, które wyznają bardzo różne formy moralności prywatnej. Jedni uważają, że naszym moralnym obowiązkiem jest pomagać biednym, inni są obojętni na ich cierpienia. Jedni są libertynami, inni purytanami. Jedni uważają, że ojczyzna jest czymś, za co warto umierać, inni nie widzą powodu do dumy z faktu, że urodzili się pod tą, a nie inną szerokością geograficzną. Jedyni uważają, że powinniśmy dążyć do doskonałości, inni, że możemy folgować swoim żądzom. Jedni chcą ukorzyć się przed Bogiem, innych obraża sama myśl, że mieliby się komuś podporządkowywać. Jedni uważają, że każdy ma prawo żyć tak, jak mu się podoba i nie powinniśmy oceniać ludzi, którzy wybrali inny styl życia, inni uznają, że mają prawo (a nawet obowiązek) bezwzględnie krytykować wszelkie postawy, które im nie odpowiadają. Jedni uważają, że wszelkie akty seksualne odbiegające od normy są obrzydliwe, inni za najbardziej obrzydliwą uznają normalność. Wszystkich ich jednakże łączy przekonanie, że przemocy wolno używać tylko i wyłącznie w odpowiedzi na przemoc, a nie jako metody narzucania innym swojej wizji świata. Libertarianie mogą dramatycznie różnić się w poglądach na to, czym jest świat, jaki jest cel ludzkiej egzystencji, co przynosi szczęście, a co niszczy naszą ludzką godność, to, co jest dla nich jednak wspólne, to niechęć do narzucania swych wartości z użyciem przemocy. Libertarianin-ateista może wyśmiewać się z naiwnych wierzeń katolików, ale uznaje, że mają oni do nich pełne prawo, libertarianin-katolik może uznawać, że ateiści zmierzają prosto do piekła, nie będzie jednak próbował zamienić w piekło ich życia na ziemi.

nozick
Nozick: wewnątrz ładu libertariańskiego każda grupa może spróbować stworzyć swoją utopię.

Jest niezwykle interesujące, że większość teorii moralnych może występować w wersji libertariańskiej (nieimperialnej) i nielibertariańskiej (imperialnej). To pozwala widzieć nam w libertarianizmie rodzaj metateorii (czy metanormy), która umożliwia współwystępowanie różnych teorii moralnych. Właśnie o to chodziło Nozickowi, gdy określał libertarianizm mianem fundamentu pod utopię. Ład libertariański (w ujęciu Nozicka – państwo minimalne) to rama, wewnątrz której różnego rodzaju grupy mogą próbować realizować swoje utopie, nie narażając pozostałych grup na konieczność podporządkowania się niezwynawanym przez nich wartościom. Fakt, iż libertarianizm proponuje tak szczupłą moralność polityczną, wydaje się więc jego największą zaleta, umożliwia bowiem współegzystencję różnych moralności prywatnych. Zgoła odmiennie wygląda sytuacja w demokracji, w której strona, która wygrała walkę polityczną, posiada narzędzia pozwalające narzucić swą moralność (już nie prywatną) drugiej stronie sporu. W demokracji różne strony sporu walczą o to, by wszystkich podporządkować własnej wizji utopii (inna sprawa, że proces ma charakter pozorny, ostatecznie wygranymi jest bowiem zawsze władza). Tą wynikającą ze skromności (oddzielenia moralności prywatnej od politycznej) wyższość libertarianizmu nad innymi filozofiami politycznymi doskonale ujął Randy Barnett:

W przeciwieństwie do moralnych lub religijnych teoretyków libertarianin (jako libertarianin) nie szuka uniwersalnej i wszechogarniającej odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób ludzie powinni się zachowywać. Libertarianin szuka raczej uniwersalnej odpowiedzi na pytanie, kiedy uzasadnione jest użycie siły. Libertarianin (jako libertarianin) nie zaprzecza, że istnieją bardziej ambitne projekty moralne, zaprzecza jedynie teorii mówiącej, że niemoralność [niezgodność z moją moralnością prywatną], sama z siebie, jest wystarczającym uzasadnieniem użycia przemocy. W przeciwieństwie do libertarian wielu konserwatystów zakłada, zazwyczaj implicytnie, że użycie siły jest uzasadnione zawsze, gdy czyjeś działanie może być określone jako złe lub niemoralne. Libertarianizm jest o wiele bardziej skromny, ale ma ku temu dobry powód. Libertarianie poszukują politycznej teorii, która mogłaby być zaakceptowana przez osoby charakteryzujące się zróżnicowanymi podejściami do moralności (…). Każda teoria polityczna, która chce wymuszać wszystkie normy moralne, natychmiast staje w konflikcie z radykalnie odmiennymi poglądami moralnymi wyznawanymi przez inne, będące częścią tego samego społeczeństwa obywatelskiego, osoby. Wymuszanie moralności wymaga zdobycia politycznej władzy przez osoby wyznające określoną moralność i siłowe zdławienie tych, którzy się z nimi nie zgadzają. Oczywiście, wielu z tych, którzy się nie zgadzają, będzie próbowało stawiać opór. Prawdopodobnym efektem będzie więc wojna wszystkich ze wszystkimi, gdyż każdy zwolennik wszechogarniającej moralności będzie próbował zdobyć monopol na stosowanie przymusu względem innych i uniemożliwić innym zdobycie monopolu na używanie przymusu względem niego.

Tu pojawia się miejsce na kontraktualistyczne uzasadnienie libertarianizmu: libertarianizm jest właściwą formą ładu, bo jako jedyna forma ładu nie uniemożliwia osobom wyznającym inne wartości tych wartości realizowanie. Wybierając inny ład, ryzykujemy, że jeśli sprawy nie potoczą się tak, jak chcemy, nasze prawa zostaną ograniczone. Wybierając libertarianizm, nie mamy możliwości narzucenia innym swoich wartości, ale: (1) możemy żyć w zgodzie z naszymi wartościami, (2) możemy próbować promować nasze wartości na sposób kulturowy. Jeśli rzeczywiście są takie dobre, jak uważamy, to ludzie sami się do nich przekonają (wartości są wartościami, bo dają coś ludziom – są wartościowe – więc w sytuacji wolności ludzie powinni skupić się wokół wartości). Można więc zakładać, że gdyby racjonalne jednostki miały zgodzić się na jakiś ład społeczny, zgodziłyby się na libertarianizm. Libertarianizm jest pierwszą najlepszą opcją dla bardzo wąskiej grupy ludzi, ale jest drugą najlepszą opcją dla większości ludzi.

Z psychologicznego punktu widzenia rozdzielanie moralności politycznej i prywatnej wydawać może się w wielu przypadkach nieco sztuczne. Po pierwsze, wielu z nas kieruje się bardziej ogólnymi zasadami życiowymi, które obejmują zarówno zasady mające charakter polityczny i prywatny. Przykładowo, jedną z zasad moralnych, którą kieruję się życiu, jest troska, by nie krzywdzić innych osób. Z tej perspektywy zasada „nie okradaj innych” i zasada „nie obrażaj innych” wyglądają bardzo podobnie. Dlaczego więc nie stosować przymusu, by zabronić i tego, i tego? Libertariańska odpowiedź jest prosta. Przemocy powinniśmy używać tylko w odpowiedzi na przemoc. To przemoc bowiem uniemożliwia nam kształtowanie naszego życia tak, jak chcemy je kształtować (odbiera nam moralną autonomię, a więc człowieczeństwo). Kradzież pozbawia mnie moich zasobów, przez co nie mogę żyć tak, jak chciałbym żyć. Fakt, że ktoś mnie obraża, nie uniemożliwia mi życia zgodnie z moim planem. Kradzież czyni ze mnie przedmiot, słowa nie odbierają mi podmiotowości. Jest to fundamentalna różnica. Różnica ta nie sprawia, że przestaje myśleć, że obrażanie jest złe, ale sprawia, że uważam, że nie powinienem stosować przemocy, by powstrzymywać obrażających. Drugim powodem, dla którego podział na moralność polityczną i prywatną wydawać może się nieoczywisty, jest to, że zło, które ktoś przynosi na świat, łamiąc zasady moralności politycznej, nie zawsze wydaje się większe od zła, które przynosi ktoś, kto łamie zasady moralności prywatnej. Nie działa tu więc zasada: stosuj metody kulturowe do małych przewin, a metody polityczne do przewin dużych. Przykładowo, wolno nam użyć przemocy, by odzyskać skradzioną gumę do żucia (relatywnie niewielkie zło), a nie wolno użyć przemocy, by ukarać kogoś, kto notorycznie zdradza swoje kobiety, co może być o wiele większym złem. Ale to, jak bardzo oburza cię jakieś działanie, nie powinno decydować o tym, jak wolno ci na nie zareagować. Pytanie brzmi – czy robiąc rzeczy, które ty uważasz za złe, druga strona zainicjowała przemoc? Jeśli nie i tobie nie wolno używać przemocy. Wydaje się więc, że umiejętność rozdzielenia swoich poglądów moralnych na moralność polityczną i prywatną wymaga pewnej moralnej i intelektualnej subtelności. („Jeśli twój program polityczny wymaga od subtelności, to z góry jest skazany porażkę” – powie krytyk i pewno będzie miał rację).

Podsumowując te nieco chaotyczne rozważania, stwierdzić możemy, że:

  • moralność podzielić można na polityczną i prywatną,
  • moralność polityczną wolno egzekwować za pomocą przymusu, moralność prywatną powinno się propagować metodami kulturowymi,
  • różne filozofie polityczne różnią się zakresami moralności prywatnej i politycznej,
  • libertarianizm oferuje bardzo wąską (sprowadzającą się de facto do jednej zasady) moralność polityczną,
  • nie znaczy to, że libertarianie nie dbają o kwestie moralne wykraczające poza zasadę nieagresji, te kwestie jednakże rozwiązują w różny sposób, kierując się moralnością prywatną,
  • praktycznie każdy kodeks moralny może występować w nieimperialistycznej, libertariańskiej wersji (zostając libertarianinem można zachować swe poprzednie zasady, należy jedynie przenieść je z obszaru moralności politycznej do moralności prywatnej),
  • jeśli ludzie przyjęliby takie nieimpieralistyczne wersje swoich kodeksów moralnych, mogliby pokojowo współżyć w jednym społeczeństwie,
  • libertarianizm traktować można jako metateorię, która ma na celu pogodzić różne teorie moralne.
Udostępnij

22 Comments:

  1. „Libertarianin-ateista może wyśmiewać się z naiwnych wierzeń katolików”. Jezeli libertarianin-ateista chce, by jego wartości były tymi, które przyciągną innych czyli stały sie powszechnymi – no to raczej winien zrezygnować z wysmiewania, bo to leży w kategorii oceniania i poniżania wręcz.

    1. Ogólnie wyśmiewanie jest chyba niepotrzebne, bo nic dobrego z niego nie przychodzi ani wyśmiewającemu, ani wyśmiewanemu. Acz nie łamie zasady nieagresji, więc powinno być dozwolone.

      1. Hmm, skoro nie łamie zasady nieagresji i jest dozwolone – to coś dobrego jednak musi wnosić dla obu stron. Wysmiewający daje upust być może swemu zdziwieniu, że wierzący np. rozmawia z kimś niewidzialnym/duchowym, a wyśmiewany po narzucającym się być może uczuciu zażenowania – zastanowi się nad spójnością swojej wiarę z rzeczywistością poznawalną zmysłowo. Zdecydowanie jednak lepiej jest rozmawiać bez wyśmiewania

        1. Myślę, że celem wyśmiewania prawie zawsze jest autokreacja – stworzenie własnego wizerunku kosztem innych. Wyśmiewający sygnalizuje swoją wyższość, by pokazać innym, że jest lepszy od wyśmiewanych i zdobyć punkty w społecznej grze.

  2. „Przy czym moralność prywatna nie może nigdy być sprzeczna z moralnością libertariańską (nie można np. twierdzić, że jestem libertarianinem, ale uważam, że w ramach mojej moralności prywatnej dozwolone jest np. okradanie mojej firmy, argumentując, że „to wielka korporacja i mają dosyć pieniędzy”).”

    Nie zgodzę się z tym fragmentem, prywatnie nie trzeba uważać np. mordowania za coś niemoralnego, można uważać za coś całkowicie obojętnego, jednocześnie przyjęcie takiej a nie innej moralności politycznej wyklucza mordowanie. Raczej istotne jest aby prywatnie nie uważać mordowania za jakiś moralny obowiązek, gdyż dopiero wtedy pojawia się sprzeczność. Można mieć prywatnie w głębokim poważaniu ludzkie życie (czy własność korporacyjną) i nie odczuwać żadnego dyskomfortu moralnego przy odbieraniu go, ale jednocześnie uważać, że warto je chronić na poziomie politycznym ze względu na ład społeczny czy jakieś inne czynniki (np. biologiczne – mordowanie jednostek odnoszących sukcesy [materialne, naukowe] i przejmowanie ich środków materialnych przez jednostki bez sukcesów prowadzi do degradacji gatunku ludzkiego)

    1. Dopytam. Chodzi o chłodną kalkulację – nie morduję ze względu na dobro gatunku? Rozumiem sytuację, gdy jestem wściekła i mam chęć zamordować krzywdziciela – i odstępuję od tego, ze względu na konsekwencje osobiste. Ale ze względu na ochronę gatunku?
      Hmmm, może być tak, że wtedy i zaświta myśl o ładzie społecznym, przynajmniej rodzinnym… Ale główne moje dopytanie dotyczy tego, czy mordowanie za nic też może być uważane za moralne wg Ciebie?

      1. „Dopytam. Chodzi o chłodną kalkulację – nie morduję ze względu na dobro gatunku? ” To jest jedna z przyczyn dla których ktoś może odstąpić od morderstwa po mimo tego, że nie miałby po tym 'moralniaka’ i nie wiązałoby się to z konsekwencjami. Podaję tylko przykład.

        „Rozumiem sytuację, gdy jestem wściekła i mam chęć zamordować krzywdziciela – i odstępuję od tego, ze względu na konsekwencje osobiste. Ale ze względu na ochronę gatunku?” Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli przez krzywdziciela – jeśli złamał NAP to zabicie go nie jest morderstwem. Jeśli cię tylko obraził, to dość zasadnym byłoby nie podjęcie przeciwko niemu zbrojnej akcji, nawet jeśli nie wiązałoby się to z konsekwencjami, bo po mimo bycia chamem ten człowiek może wnosić jakąś wartość dodatnią, dla ciebie, dla społeczeństwa, gatunku, wybierz sobie.

        „Ale główne moje dopytanie dotyczy tego, czy mordowanie za nic też może być uważane za moralne wg Ciebie?” Nie, ale to zależy jak zdefiniujemy 'nic’. Muzułmanie i państwowcy (i pewnie inni ludzie też w różnych dziwnych sytuacjach, które nie są związane z łamaniem NAPu) uważają zabijanie za nic za rzecz moralną (moralne jest wg. nich zabicie np. człowieka który odszedł od islamu albo nie chce płacić podatków i strzela do komornika który przyszedł zająć mu dom).

        1. NS,
          „Można mieć prywatnie w głębokim poważaniu ludzkie życie (czy własność korporacyjną) i nie odczuwać żadnego dyskomfortu moralnego przy odbieraniu go”.
          A teraz mi sugerujesz, by jednak poważać ludzkie życie:
          ” Jeśli cię tylko obraził, to dość zasadnym byłoby nie podjęcie przeciwko niemu zbrojnej akcji, nawet jeśli nie wiązałoby się to z konsekwencjami, bo po mimo bycia chamem ten człowiek może wnosić jakąś wartość dodatnią”.

          Uważam, że mamy w sobie coś na kształt intuicji moralnej, która owszem może być tak mocno pogrzebana, ze może ktoś bez skrupułów mieć w głębokim poważaniu ludzkie życie – ale generalnie i naturalnie nastawieni jesteśmy na współpracę i ochronę życia, innych życia również.

  3. Okey, a gdzie w tym tradycja, historia, honor, duma z bycia członkiem narodu. Treść tego czegoś fruwa w oparach świata odrealnionego, nic nie mówi o potencjach ludzkich, o ich kształtowaniu i rozwoju, o kulturach tworzących cywilizacje, które mają służyć narodom w polepszaniu wpółdziałania społecznego dążącego do harmonii dobrobytu. To są podstawy, bez których nie ma możliwości racjonalnego rozpatrywania idei formy współżycia społecznego. Sama idea libertarianizmu stoi w separacji od rzeczywistości kiedy nie podaje jej definicji a więc dyskusja na jej teamt jest dyskusją dla dyskusji, co jest w obecnych czasach wszechobecnej relatywizacji faktów, nagminne.

    1. Jeśli dobrze rozumiem pytanie (czy to było pytanie?), to odpowiedź brzmi: wszystko to, o czym piszesz znajdować powinno się w sferze moralności prywatnej. Wszystkie wymienione wyżej wartości są w przekonaniu libertarian wartościowe, tylko gdy są dobrowolne.

  4. Pojawia się tutaj pewien problem: co jeśli ktoś zobowiąże się (np. podpisując umowę na czas określony, której rozwiązanie jest możliwe tylko za zgodą obu stron) do wykonywania pracy, która nie łamie zasady nieagresji, ale jest niemoralna, i po pewnym czasie postanowi nawrócić się? Przykładem takich działań mogłaby być np. prostytucja, handel narkotykami czy głoszenie propagandy oczerniającej kogoś lub w inny sposób szkodzącej społeczeństwu. Libertarianizm uznaje umyślne niedotrzymanie swoich zobowiązań za złamanie zasady nieagresji, ale czy nie powinniśmy uznawać pewnych wyjątków od tej reguły?

    1. No tak, ale czym to się różni od jakiejkolwiek innej umowy? Jeśli zobowiąże się pracować jako kapitan statku i w ostatnim momencie uznam, że jednak nie lubię morza. Co wtedy? Za złamanie umowy grożą kary zapisane w umowie i tyle.

      Myślę, że prawnicy przygotowujący tego typu umowy mieliby interes, by ostrzegać strony w takich sytuacjach, że tego typu umowy są niebezpieczne i że powinny sobie zostawić jakąś furtkę na zmianę zdania.

  5. Moim zdaniem:) uważam ze nie ma sytuacji optymalnych decyzje podejmujemy natychmiast. Czas ma duże znaczenie konsekwencje sprawiają następne. Żucie opiera się na wyborach. W różnych warunkach podejmujemy różne. Próba definicji anarchii jest z założenia błędem. Życie jest już tyle możemy zrobić. Jakie mamy zasoby. Decyzja jest kluczem co się stanie dalej. Proste ale trudne. Nie można schematuzowac anarchii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.