Więc jeszcze seta, znakomicie!
Padniemy, ale zgódźcie się,
że z tylu różnych dróg przez życie
każdy ma prawo wybrać źle.
(Stanisław Staszewski Bal kreślarzy)
Paternalizm polega na przyznaniu osobom należącym do grupy A (opiekunom) prawa do podejmowania decyzji dotyczących życia osób należących do grupy B (podopiecznym), jeśli działania osób należących do grupy B okazać miałyby się szkodliwe dla nich samych. Paternalizm pozwala zakazywać działań, które nie stanowią naruszenia praw osób trzecich, a które uderzają (w subiektywnym przekonaniu zakazujących) tylko i wyłącznie w osobę, która się ich dopuszcza.
Wzorem relacji paternalistycznych są relacje między rodzicami a dziećmi (pater = ojciec). Rodzice mają prawo zabraniać dzieciom podejmowania nie tylko takich działań, które naruszać będą prawa innych (np. bić inne dzieci), ale także działań, które szkodzić będą tylko i wyłącznie tym dzieciom (np. zabawy nożyczkami). Prawo to wynika z faktu, że dzieci nie są w pełni ukształtowanymi jednostkami i pozostawione same sobie, działałyby wbrew swoim własnym interesom. Jednak paternalistyczna relacja między rodzicami i dziećmi ustaje w momencie, gdy dzieci dojrzewają i stają się dorosłymi. Innym typem relacji paternalistycznej może być relacja między kimś, kto w wyniku nieszczęśliwego wypadku czy choroby utracił zdolność dbania o swe interesy, a kimś, kto wziął takiego kogoś pod opiekę. Przykładowo, gdy osoba zaburzona umysłowo chce zrobić sobie krzywdę, jej opiekun może starać się jej to uniemożliwić. Robiąc to, opiekun ten działa w interesie chorego, wie bowiem, że chory tak naprawdę nie chce zrobić sobie krzywdy, ale działa pod wpływem impulsów, które są niejako zewnętrzne względem niego, impulsów wywołanych przez chorobę (to choroba chce zabić chorego, nie zaś on sam).
Istotą państwowego paternalizmu jest uznanie, że tego typu relacja – racjonalnego opiekuna i irracjonalnego podopiecznego – powinna mieć miejsce w wielu wypadkach w stosunkach między państwem a obywatelami. Państwo wciela się tu w rolę ojca, który zabrania obywatelom-dzieciom robić rzeczy, na które mają oni ochotę, a które są dla nich – w subiektywnym przekonaniu państwa-ojca – niekorzystne. Tak jak ojciec wyjmuje dzieciom z ręki nożyczki i zezwala im na jedzenie jedynie niewielkich ilości słodyczy, tak państwo wyjmuje z rąk obywateli narkotyki, ogranicza spożycie alkoholu i dostęp do prostytucji, zmusza do zapinania pasów bezpieczeństwa czy zakładania kasku. Zwolennicy państwowego paternalizmu wskazują, że państwo ma prawo stosować przemoc względem jednostek, gdyż – pozostawione sobie – jednostki działałyby na sposoby, które okazałyby się dla nich w dłuższym trwaniu niekorzystne. Niektóre jednostki – obdarzone pełnią wolności – nie umiałyby z tej wolności korzystać i krzywdziłyby same siebie, dlatego państwo ma prawo ograniczyć wolność tych osób.
Trudno jednak zrozumieć, skąd miałoby brać się prawo państwa do traktowania jednostek niczym dzieci, którym wolno wydawać polecenia i zakazy, by uchronić je przed zrobieniem sobie krzywdy. Każda osoba ma prawo sama decydować, które działania są dla niej dobre (przyjemne, korzystne, zdrowe, bezpieczne), które zaś uznaje za złe (niemiłe, nieopłacalne czy ryzykowne). Jeżeli jakaś osoba ma ochotę nadużywać alkoholu, brać narkotyki czy korzystać z usług prostytutek, jeżeli w taki sposób wyobraża sobie szczęście, nikt nie ma prawa zabraniać jej działań, które ją do tego szczęścia przybliżają (o ile działania te nie stanowią inicjacji przemocy względem innych). Każda jednostka ma prawo sama ocenić, jakie są jej życiowe cele i jakie środki przybliżają ją do tych celów. Choć mamy prawo mieć opinię o celach, które obrały sobie inne osoby, nie mamy prawa decydować za innych, czy wolno im do tych celów dążyć. Każdy z nas spędza pewną ilość czasu na tej planecie i ma prawo spożytkować ten czas w taki sposób, jaki uważa za słuszny.
Paternalizm jest więc ostatecznie formą rasizmu, uznaniem, że pewni ludzie mają prawo decydować, w jaki sposób inni ludzie powinni żyć. Według paternalistów ludzie dzielą się na dwie rasy – rasa wyższa wie, co jest dla niej dobre i podejmuje właściwe wybory, rasa niższa nie potrafi wybierać i dlatego ta pierwsza ma prawo kontrolować działania tej drugiej, tak by osoby niezdolne do podejmowania decyzji nie zrobiły sobie krzywdy. Paternalistyczna teza mówiąca, że ludzie nie zawsze działają w zgodzie ze swoim własnym interesem, uderza w samą istotę człowieczeństwa – być człowiekiem oznacza bowiem samemu decydować o swoich życiowych celach, samemu określać, co jest, a co nie jest dla nas dobre. Każdy, kto próbuje decydować za innych, w jaki sposób powinni szukać szczęścia, stawia się w pozycji Boga – nie tylko uznaje się za godnego wyrokować, jak żyć powinni inni, ale również rości sobie prawo, by wizję tę wcielać w życie za pomocą przemocy.
Jest istotne, by nie postrzegać zwolenników paternalizmu jako ludzi, których charakteryzują dobre intencje, którzy „chcą dobrze”, ale niepotrzebnie mieszają się w życie innych. W istocie paternalizm – zarówno po stronie państwa, które go egzekwuje, jak i po stronie „troszczących się o dobro ogółu grup”, które domagają się jego wprowadzenia – wyrasta z tego samego korzenia co totalitaryzm. Paternalizm jest totalitaryzmem niepewnym swojej siły, dopiero próbującym, jak dalece wolno mu kontrolować życie innych. By uzasadnić paternalizm trzeba stworzyć strukturę uzasadnień, która ma totalitarny charakter.
Istnienie niektórych regulacji paternalistycznych uzasadnia się dodatkowo faktem, że jednostka, która szkodzi sobie, szkodzi również całemu społeczeństwu. Przykładowo, alkoholik nie tylko niszczy swoje życie, ale również przestaje być produktywnym członkiem społeczności. Co więcej, społeczność musi często ponosić koszty leczenia takich osób. Tym samym paternalizm zyskuje dodatkowe uzasadnienie – jest dobry nie tylko dla jednostek, które państwo bierze pod swą ojcowską opiekę, ale i dla całego społeczeństwa.
Argument wskazujący, że mamy prawo zabronić komuś pogrążania się w nałogu, gdyż robiąc to, przestaje być produktywny społecznie, jest absurdalny. Nikt nie ma obowiązku bycia produktywnym (i czym w ogóle miałaby być ta społeczna produktywność?). Tak jak mnich ma prawo zamknąć się w klasztorze i spędzić resztę życia na modlitwie czy medytacji (o ile znajdą się chętni, by go utrzymywać), tak alkoholik ma prawo oddawać się swemu nałogowi, nie zważając na to, że gdyby był trzeźwy, jego praca mogłaby przynieść społeczeństwu wiele dobra. Ludzie nie są pszczołami czy mrówkami, które mają obowiązek dbać o pomyślność roju czy mrowiska.
Argument mówiący, że alkoholik obciąża inne osoby kosztami leczenia chorób wywołanych nadużywaniem alkoholu, jest dobrym argumentem, ale jest to dobry argument nie za paternalizmem, a przeciw istnieniu państwowej służby zdrowia. W systemie państwowej opieki medycznej koszty szkodliwych dla zdrowia zachowań są zeksternalizowane (płacą zaś za nie wszyscy), zyski zaś pozostają zinternalizowane. Gdy koszty jakiegoś działania są zeksternalizowane, a zyski zinternalizowane, do czynienia będziemy mieli z nadprodukcją tego działania. W systemie prywatnych ubezpieczeń nadużywanie alkoholu wiązałoby się z podniesieniem składki ubezpieczeniowej (bądź odmową udzielenia opieki medycznej), co spowodowałoby radykalne ograniczenie tego typu zachowań. To samo dotyczy np. ryzykownych zachowań – miast zmuszać ludzi, by jeżdżąc na nartach, zakładali kaski, firmy ubezpieczeniowe mogłyby zamieszczać klauzulę, że nie będą wypłacały odszkodowań za urazy powstałe w wyniku braku kasku (co dawałoby o wiele bardziej efektywne zachęty, by postępować rozważnie). Innymi słowy, państwo najpierw samo stwarza warunki, w których opłaca się nie dbać o zdrowie bądź zachowywać nieracjonalnie, by potem z tego typu zachowaniami walczyć. Wiele osób postrzega to jako oznakę irracjonalizmu państwa (rządzący są głupi, nie widzą bowiem, że sami tworzą problemy, które rozwiązują). Jest jednak błędem uznawać za irracjonalnych tych, którzy potrafią utrzymać się na szczycie społecznej hierarchii. Nie, nie należy mylić zła z głupotą.
Wiele osób lekceważy zło regulacji paternalistycznych, gdyż zabraniają one aktywności, których osoby te i tak nie chciałyby podejmować. Cóż z tego, że państwo zabrania spożywania narkotyków, skoro ja nie chcę ich brać, co więcej, prawdopodobnie zyskam na tym, że państwo zakaże brać je innym? Ale czy gdyby państwo zabroniło ci robić czegoś, co ty uznajesz za ważne dla twojego szczęścia, nie chciałbyś, by inni uderzyli wraz z tobą w państwo, by odzyskać dla ciebie prawo do poszukiwania szczęścia na sposób, który uznajesz za właściwy? Gdyby na przykład państwo zabroniło wyznawania twojej religii, nie oczekiwałbyś od osób, które nie są jej wyznawcami, by wsparły cię w walce o wolność wyznania? Dlatego winniśmy upominać się nie tylko o wolność robienia rzeczy, które są dla nas ważne, ale o wolność jako taką, o wolność do samodzielnego decydowania, co chcemy robić ze swoim ciałem i swoją własnością. To właśnie miał na myśli Mises, gdy wskazywał, że „Wolność jest niepodzielna”. To miał na myśli Bakunin, gdy mówił, iż: „Cała moja wolność jest właśnie w tej jej części, którą chcesz mi odebrać”. Oddając państwu prawo do zabraniania np. produkcji narkotyków, oddajesz mu tak naprawdę prawo do kontrolowania całego twojego życia. W danym momencie prawa, które narzuca państwo, mogą nie uderzać bezpośrednio w ciebie, ale za moment, to twoje zwyczaje, potrzeby czy wierzenia staną się obiektem kontroli. Ktoś, kto uznaje, że regulacje paternalistyczne są uzasadnione, powinien pomyśleć, czy podtrzymałby to twierdzenie, gdyby władzę przejęła grupa, która miałaby dokładne przeciwstawne do niego poglądy i która wprowadziłaby regulacje, które uniemożliwiłyby jej poszukiwania szczęścia w zgodzie z własnymi wyobrażeniami?
Autor porusza temat bardzo istotny, wymagający przemyślenia, a także zastosowania zawartych w nim wskazań w życiu społecznym – szczególnie przy tworzeniu prawa. Jest to bardzo aktualna sprawa, bo – po latach zaniedbań – staramy się naprawić stare prawa, często tworząc je od nowa. W skrócie można określić, że jest konieczne dążenie do umiaru, ale umiaru rozsądnego i nie mającego cech zaniechania.
Czyli: graj z umiarem – ale graj (i skutecznie!)
O ile paternalizm ze strony władz państwowych może budzić poważne wątpliwości dotyczące ich intencji, to w przypadku zwykłych obywateli łatwiej go uzasadnić. Gdyby ktoś „dorosły” z Twojej rodziny nadużywał alkoholu albo brał narkotyki, nie usiłowałbyś go powstrzymać przed zniszczeniem swojego życia (co wiązałoby się z jeszcze większą utratą wolności przez tą osobę)?
Główny problem polega na tym, żeby nie zaszkodzić komuś bardziej, niż się pomaga. A w przypadku państwa takie działania są nagminne. Co jest bardziej destruktywne: zapalenie skręta, czy pobyt w więzieniu za posiadanie marihuany na własny użytek i konsekwencje społeczne po jego opuszczeniu? Albo upicie się zwykłym alkoholem, czy celowo skażonym na zlecenie państwa, być może z dodatkiem metanolu?
Obecne państwo polskie to kwintesencja paternalistycznej patologii, masowe deportacje osób starszych z ich domostw do dps’ów, masowe wywózki jednostek aspołecznych do szpitali psychiatrycznych z diagnozą schizofrenii bez urojeń a więc zwykłymi nerwicami czy depresjami no i kwinesencja tego wszystkiego czyli ubezwłasnowolnienie opisane w jednym krótkim i ogólnikowym przepisie prawnym!