- Większość ludzi, przynajmniej w kulturze Zachodu, zgadza się, że przymus – używanie siły, by kontrolować ciało/własność drugiej osoby – jest czymś złym. (Tezę tę ilustruje w interesujący sposób instynktowna, biologiczna reakcja organizmu na przymus: próba ucieczki, chęć wyrwania się, dążenie do obezwładnienia napastnika, krzyk, panika itd.).
- By stosowanie przymusu było moralnie uzasadnione, zaistnieć muszą szczególne warunki. Przykładowo, bardziej uzasadniona wydaje się konieczność podlegania autorytarnym nakazom kapitana na statku podczas burzy niż uleganie autorytarnym nakazom wybranego przez kilkanaście procent społeczeństwa premiera demokratycznego państwa. To, że istnieje sytuacja zagrożenia życia, że statkiem zarządzać musi jedna osoba, że kapitan (ze względu na swe umiejętności) jest do tego najbardziej predestynowany i że – możemy to racjonalnie zakładać – sam również chce przeżyć, stanowi sensowne uzasadnienie jego władzy nad nami (władzy, dodajmy, dotyczącej czynności koniecznych do dopłynięcia do brzegu). W momencie dobicia do portu, gdy szczególne warunki ustaną, ustanie również prawomocność stosowania przymusu przez kapitana. Premier demokratycznego państwa nie jest w stanie uzasadnić swej władzy takimi okolicznościami. Można argumentować, że gdyby nie państwo, ludność pogrążyłaby się w wojnie wszystkich przeciwko wszystkim, ale uzasadnia to co najwyżej istnienie państwa minimalnego nie zaś państwa rozwiniętego. Jeśli chcesz uzasadnić przymus, musisz pokazać, że istnieją szczególne okoliczności, które ów przymus uzasadniają.
- Konieczność przedstawienia dowodu leży po stronie tych, którzy proponują rozwiązania oparte na przymusie, nie zaś po stronie tych, którzy opowiadają się za ich brakiem. Nie trzeba argumentować za wolnością, trzeba argumentować za przmusem.
- Jeśli strona opowiadająca się za przymusem nie potrafi przedstawić argumentów na jego rzecz lub argumenty, które przedstawia, są wadliwe z metodologicznego punktu widzenia, wybrane powinno zostać rozwiązanie oparte na dobrowolności (szczególnie istotne są tu kwestie metodologiczne: duża część argumentów na rzecz państwa, choć pozornie sensowna i przekonywająca jak np. konieczność finansowania różnych dóbr publicznych, nie wytrzymuje krytyki z pozycji metodologicznych). Wolność jest stanem naturalnym, przymus wymaga uzasadnienia szczególnymi warunkami. Zasadę tę można nazwać zasadą dobrowolności.
O kurwa… zaskoczyłeś mnie… tak krótko?
Każdy przymus państwowy jest usprawiedliwiany obowiązującym prawem i żaden jego funkcjonariusz nie będzie się wdawał w dyskusje. Co najwyżej odeśle nas do wyższej instancji, ale tylko po ewentualny zwrot naszych kosztów. Czyli funkcjonariusz to tylko wykonujący rozkazy robot, a prawo, jakim się kieruje, to praca zbiorowa bardzo wielu ludzi. U kogo domagać się tych uzasadnień?
Na poziomie teoretycznym lub filozoficznym.
Przykładowo:
– ekonomista żąda interwencji,
– każesz mu podać uzasadnienia,
– podaje uzasadnienia dziurawe metodologicznie,
– nie godzimy się na państwo.
Chodzi o to, by ludzie zrozumieli, że to nie my musimy uzasadniać wolność, ale że to oni muszą uzasadniać niewolę.
Wolność jest stanem naturalnym? Stanem naturalnym jest „prawo dżungli” – przymus silniejszych nad słabszymi. Jeśli słabsi chcą mieć wolność, powinni przedstawić argumenty za tym.
Nie. Nim jedna osoba zniewoli drugą, muszą się spotkać. Gdy się spotkają, powstaje sytuacja normalna, konieczność stworzenia jakichś norm. Kto według Ciebie musi lepiej uargumentować swe działania: ten, kto chce kogoś do czegoś przymusić, czy ten, kto pozwala mu być?
Między kapitanem statku, a premierem jest jedna zasadnicza i dobrowolnościowa różnica:
Na statek wchodzimy dobrowolnie i akceptujemy jednocześnie panujące na nim zasady.
Do podległości danemu państwu jesteśmy zobowiązywani przymusem – nie pozostawia się nam dobrowolności w tej kwestii.
Uważam, że inicjacji przemocy nie da się uzasadnić – jedyna przemoc, którą można zaakceptować (ale nie koniecznie usprawiedliwić), to taka, która jest odpowiedzią na inną przemoc lub taka, którą już wcześniej dobrowolnie zaakceptowaliśmy