Opieka medyczna w ładzie libertariańskim

Zapraszam na stronę Instytutu Misesa, gdzie można przeczytać napisany wspólnie z Kamilem Rozynkiem tekst poświęcony finansowaniu usług medycznych w ładzie libertariańskim:

S. Wójtowicz, K. Rozynek Finansowanie usług medycznych w systemie całkowicie prywatnej opieki medycznej

Artykuł jest częścią szerszego projektu, który realizujemy z Kamilem od dłuższego czasu, a który ma przedstawić całościowy obraz funkcjonowania prywatnej opieki medycznej w ładzie libertariańskim.


Wszystkie zamieszczone na blogu teksty są bezpłatne. Jeżeli chciałbyś wesprzeć istnienie bloga i przyczynić się do promocji idei wolnościowych, proszę o wpłaty na konto.

Stanisław Wójtowicz
Santander Bank

31 1090 1447 0000 0001 0168 2461

Udostępnij

9 Comments:

  1. Dla mnie niestety to bohaterska walka z problemami, które w normalnych systemach publicznych (Skandynawia) nie występują.

    Poza tym bez jakichś badań ilościowych to jest wszystko dosyć spekulatywne. To trochę tak jak z krzywą Laffera – wszyscy się mniej więcej zgadzają, że ona jakoś odwzorowuje rzeczywistość, ale trudno określić jej przebieg (gdzie dokładnie ma ekstremum i jak jest stroma dla danego sektora danej gospodarki), a dopiero ta wiedza umożliwia odpowiedź na konkretne pytania typu obniżyć czy podwyższyć podatki.

    Te nadpłaty w pkt. 3 i dodatkowe składki w pkt. 4 byłyby bardzo wysokie, bo przewlekle chory jest olbrzymim obciążeniem dla korpo medycznego. Większości ludzi nie byłoby na nie stać. I mamy system amerykański z milionami chorych poza systemem.
    Również w przypadku emerytów te składki będą drastycznie większe niż w przypadku osób młodych.
    „Osobami, które nie byłyby w wystarczający sposób produktywne, by opłacić usługi medyczne, zająć musiałyby się rodzina, lokalna społeczność, kościoły lub instytucje charytatywne.” – to jest jakiś dramat, XIX wiek, miłosierdzie gminy.
    „Zachęty ekonomiczne do dbania o zdrowie” jako czynnik radykalnie obniżający składki nie przekonują mnie ze względu na postęp medycyny i związane z nim koszty. Osoby dbające o zdrowie po prostu później trafiają do tych samych specjalistów od kardiologii czy onkologii, a leczeni mogą być nawet dłużej i kosztowniej.

    1. „Dla mnie niestety to bohaterska walka z problemami, które w normalnych systemach publicznych (Skandynawia) nie występują.”

      Zapewnienie pełnej ochrony ubezpieczeniowej pacjentów jest w tych systemach zapewnione przez ich nacjonalizację. Rozwiązując jeden problem, tworzymy więc inny – odtąd nie istnieje konkurencja między producentami usług medycznych. Jaki mechanizm zapewnia jakość i niskie koszty opieki medycznej w systemie państwowym?

      „bez jakichś badań ilościowych to jest wszystko dosyć spekulatywne”
      No jest spekulatywne. Trzeba by to wzbogacić, o ile to możliwe, jakimiś empirycznymi rozpoznaniami odnośnie funkcjonowania takich ubezpieczeń. Trochę o tym wspominamy.

      „Te nadpłaty w pkt. 3 i dodatkowe składki w pkt. 4 byłyby bardzo wysokie, bo przewlekle chory jest olbrzymim obciążeniem dla korpo medycznego. Większości ludzi nie byłoby na nie stać.”

      Przewlekłe choroby są wielkim kosztem, ale są rzadkie. Tak działają ubezpieczenia. Generalnie można zliczyć wydatki na służbę zdrowia i podzielić je przez liczbę pracujących osób, to by dało jakieś pojęcie o wysokości tych składek. Ale tutaj właśnie pojawia się kwestia efektywności. Państwowy system jest bardzo marnotrawczy.
      Można założyć, że dla normalnie zarabiającej osoby to by nie był problem. Gorzej mogłoby być z najuboższymi. Ale z drugiej strony my nie uważamy, że istnieje potrzeba istnienia ubogich ludzi, oni nie są dziś produktem natury, ale produktem błędnie zaprojektowanych instytucji.

      „Również w przypadku emerytów te składki będą drastycznie większe niż w przypadku osób młodych.”

      Trochę będą wyższe, ale emeryci będą mieli całe życie, by zebrać na to pieniądze.

      „To jest jakiś dramat, XIX wiek, miłosierdzie gminy.”

      Wydaje nam się, że duża część osób biednych jest produktem państwowych polityk i że po prostu w libertarianizmie byłoby ich radykalnie mniej, a wtedy taka pomoc by wystarczyła. Trzeba pracować, oszczędzać, unikać ryzykownych zachowań itd.

      „Zachęty ekonomiczne do dbania o zdrowie jako czynnik radykalnie obniżający składki nie przekonują mnie ze względu na postęp medycyny i związane z nim koszty. Osoby dbające o zdrowie po prostu później trafiają do tych samych specjalistów od kardiologii czy onkologii, a leczeni mogą być nawet dłużej i kosztowniej.”

      To jest ciekawe zagadnienie, ta spirala kosztów – im lepsza medycyna, tym więcej trzeba na nią łożyć. Ale ona nie uderza w nasz projekt.
      My chcemy pokazać, że wolny rynek tworząc dobre zachęty spowodowałby, że ludzie byliby zdrowsi, dzięki czemu nawet jakby medycyna była droga to osiągnęliby TEN SAM efekt zdrowotny, np. żyliby 80 lat. A to, że zawsze można potem wydać więcej pieniędzy i żyć 85 lat to inna sprawa. Teoretycznie każdej osobie można by przedłużyć życie o parę lat, ale to by się wiązało z olbrzymimi kosztami.

      1. „Jaki mechanizm zapewnia jakość i niskie koszty opieki medycznej w systemie państwowym?”

        Prawo? Procedury? Standardy? Edukacja? Transparentność? Fame / Bad fame? Technologia? Kombinacja w/w?

        „Przewlekłe choroby są wielkim kosztem, ale są rzadkie. Tak działają ubezpieczenia.”

        Choroby wymagające kosztownego leczenia nie są rzadkie.

        ” Ale tutaj właśnie pojawia się kwestia efektywności. Państwowy system jest bardzo marnotrawczy.”

        To tylko jakby twoja opinia, man. Co to znaczy „bardzo”? Lepszy jest system marnotrawczy (jeśli w ogóle jest marnotrawczy), którego celem jest ratowanie ludzi, niż super efektywny, którego celem jest zarabianie, stosuje cherrypicking, cięcie istotnych kosztów i ma w dupie ludzi.

        „Można założyć, że dla normalnie zarabiającej osoby to by nie był problem.”

        No właśnie nie można.

        „Gorzej mogłoby być z najuboższymi.”

        To już w ogóle słoń w pokoju.

        „Ale z drugiej strony my nie uważamy, że istnieje potrzeba istnienia ubogich ludzi, oni nie są dziś produktem natury, ale produktem błędnie zaprojektowanych instytucji.”

        Tu zgoda, socjaldemokratyczne myślenie.

        „Trochę będą wyższe, ale emeryci będą mieli całe życie, by zebrać na to pieniądze.”

        Gambling. A co z tymi, którzy nie zdążą?

        „Wydaje nam się, że duża część osób biednych jest produktem państwowych polityk i że po prostu w libertarianizmie byłoby ich radykalnie mniej, a wtedy taka pomoc by wystarczyła.”

        Że co?

        „Trzeba pracować, oszczędzać, unikać ryzykownych zachowań itd.”

        Ora et labora. Wishful thinking.

        „To jest ciekawe zagadnienie, ta spirala kosztów – im lepsza medycyna, tym więcej trzeba na nią łożyć. Ale ona nie uderza w nasz projekt.
        My chcemy pokazać, że wolny rynek tworząc dobre zachęty spowodowałby, że ludzie byliby zdrowsi, dzięki czemu nawet jakby medycyna była droga to osiągnęliby TEN SAM efekt zdrowotny, np. żyliby 80 lat. A to, że zawsze można potem wydać więcej pieniędzy i żyć 85 lat to inna sprawa. Teoretycznie każdej osobie można by przedłużyć życie o parę lat, ale to by się wiązało z olbrzymimi kosztami.”

        No właśnie nie. Nie ma „zachęt rynkowych”, bo w tym systemie zdrowy tryb życia nie gwarantuje braku poważnych problemów finansowych na starość związanych z wieloletnim leczeniem, którego naprawdę wielu potrzebuje. Czy w takiej dramatycznej sytuacji nie lepiej właśnie korzystać z życia i umrzeć szczęśliwie w wieku 80 lat, niż pędzić żywot ascety, a potem skończyć pod mostem w wieku lat 90?

        1. „„Jaki mechanizm zapewnia jakość i niskie koszty opieki medycznej w systemie państwowym?”
          Prawo? Procedury? Standardy? Edukacja? Transparentność? Fame / Bad fame? Technologia? Kombinacja w/w?”

          Prawo, procedury i standardy to zasadniczo to samo, transparentność też pod to podchodzi. Edukacja i technologia to nie mechanizm. Więc zostaje nam prawo, etyka lekarzy, fame i jednak pewne zachęty ekonomiczne (jest trochę merytoryczne, kto zostaje ordynatorem, a ordynator zarabia więcej). Tylko że na wolnym rynku masz to samo plus bardzo silne powiązanie zysków z jakością. Państwo bardzo silnie walczy z „famem”, np. w Polsce nie publikuje się statystyk powodzenia operacji wykonywanych przez lekarzy. Jak nie masz znajomości, to możesz trafić na kolesia, o którym wszyscy na oddziale wiedzą, że nie do końca ogarnia temat. Na rynku takie coś nie mogłoby istnieć.

          Mechanizmów obniżania kosztów praktycznie nie ma. Jest obniżanie kosztów w tym sensie, że państwo mało płaci, ale nie ma mechanizmu sprawiającego, że coś ma być tanie.

          „To tylko jakby twoja opinia, man. Co to znaczy „bardzo”? Lepszy jest system marnotrawczy (jeśli w ogóle jest marnotrawczy), którego celem jest ratowanie ludzi, niż super efektywny, którego celem jest zarabianie, stosuje cherrypicking, cięcie istotnych kosztów i ma w dupie ludzi.”

          No to jest moja opinia wydana na podstawie ekonomicznego modelu działania wolnego rynku i ekonomicznego modelu działania państwa. Wyższość pierwszego jest według mnie dowiedziona teoretycznie i empirycznie. Chyba, że są zawodności rynku, ale cała nasza praca polega na pokazaniu, że ich nie ma.

          „„Trzeba pracować, oszczędzać, unikać ryzykownych zachowań itd.”
          Ora et labora. Wishful thinking.”

          W naszym systemie nie odbiera się ludziom owoców ich pracy i nie płaci się za niepracowanie, w socjaldemokracji odbiera się ludziom połowę zarobków i płaci za niepracowanie. Ciekawe, gdzie są większe zachęty ekonomiczne do pracy?

          1. „Tylko że na wolnym rynku masz to samo plus bardzo silne powiązanie zysków z jakością. ”

            Po pierwsze w liberatrianizmie nie masz tego samego, bo to wg nich „przeregulowywanie gospodarki”, „władza urzędnika”, „tłamszenie przedsiębiorczości” itp.
            Po drugie nie ma tu „silnego powiązania zysków z jakością” – jakość oznacza olbrzymie koszty i małe zyski.

            „w Polsce nie publikuje się statystyk powodzenia operacji wykonywanych przez lekarzy”

            To by prowadziło do groźnego zjawiska wybierania sobie przez lekarzy tylko łatwych przypadków, jeszcze bardziej pogarszającego los przypadków trudnych.
            Also see: https://www.socialcooling.com/

            „Mechanizmów obniżania kosztów praktycznie nie ma.”

            Czynniki obniżające koszty już wymieniłem, nie ignoruj ich: prawo, procedury, standardy, edukacja, technologia. Pamiętaj, że państwowa służba zdrowia korzysta także z mechanizmów rynkowych kupując za rynkowe ceny sprzęt, infrastrukturę, leki itp. Nie mówimy o komunizmie tylko o Skandynawii.
            Ale – podkreślmy – stawianie obniżania cen na pierwszym miejscu prowadzi w tej dziedzinie do ludzkich dramatów.

            „Chyba, że są zawodności rynku, ale cała nasza praca polega na pokazaniu, że ich nie ma.”

            Te zawodności już dawno wykazano w tysiącach badań – od Marksa do Piketty’ego. Nawet zwolennicy rynku ich nie kwestionują. Można się z tymi badaniami nie zgadzać, ale trzeba się do nich bezpośrednio odnosić. Inaczej to nie jest nauka tylko sekta.

            „W naszym systemie nie odbiera się ludziom owoców ich pracy i nie płaci się za niepracowanie, w socjaldemokracji odbiera się ludziom połowę zarobków i płaci za niepracowanie. Ciekawe, gdzie są większe zachęty ekonomiczne do pracy?”

            W socjaldemokracji odbiera się bogatym część ich owoców, i tworzy za to infrastrukturę, dzięki której ludzie nie muszą ciągle tkwić na poziomie ogrodników produkujących owoce, ale mogą być dobrze wykształconymi i zdrowymi informatykami, prawnikami, nauczycielami czy lekarzami. I to jest zachęta do pracy. A płacenie za niepracowanie (bezpośrednio czy pośrednio) i tak nas czeka swoją drogą, bo tej pracy w przyszłości po prostu tyle nie będzie.

        2. „W liberatrianizmie nie masz tego samego, bo to wg nich „przeregulowywanie gospodarki”, „władza urzędnika”, „tłamszenie przedsiębiorczości” itp.”

          No nie, producenci zdrowia działaliby również wedle określonych standardów. To nie jest tak, że wolnorynkowa medycyna jest anarchiczna (w sensie pozbawiona zasad), a medycyna państwowa jest oparta na zasadach i standardach. Różnica polega na tym, kto produkuje te standardy, w jaki sposób to robi i jakie ma do tego zachęty. W artykule identyfikujemy liczne samorzutne mechanizmy, które zmuszałyby producentów medycyny do wprowadzania reguł i standardów. Takie standardy by istniały, ale byłyby produkowany w sposób zdecentralizowany, byłby elastyczny i nie dławiłby innowacyjności.

          „Po drugie nie ma tu „silnego powiązania zysków z jakością” – jakość oznacza olbrzymie koszty i małe zyski.”

          Sugerujesz, że na wolnym rynku nie produkuje się wysokojakościowych produktów, a produkty takie produkuje się w krajach socjalistycznych? Czy jakość samochodów wynika z mechanizmów państwowych, czy z tego, że konsumenci chcą wysokojakościowych dóbr?

          „To by prowadziło do groźnego zjawiska wybierania sobie przez lekarzy tylko łatwych przypadków, jeszcze bardziej pogarszającego los przypadków trudnych.”

          Jeśli jacyś chirurdzy wybieraliby tylko łatwe przypadki („X to świetny chirurg, nigdy nie robi błędów, ale operuje tylko proste przypadki” – to nie brzmi zbyt dobrze), istniałoby wielkie zapotrzebowanie na chirurgów zajmujących się trudnymi przypadkami, których z oczywistych względów oceniałoby się inaczej („Idź to Y, wyratował już nie jednego w pozornie beznadziejnej sytuacji”). Tym samym wytworzyłby się zróżnicowany system ocen, czuły na trudność przypadków. Nie takie rzeczy rynek rozwiązywał. Ten problem wydaje mi się wymyślony na siłę.

          „Czynniki obniżające koszty już wymieniłem, nie ignoruj ich: prawo, procedury, standardy…”.

          No to są akurat czynniki zawyżające koszt. Można być za państwem, ale nie negujmy chociaż, że istnieją poważne problemy związane z centralnym, biurokratycznym zarządzaniem. Moim zdaniem nie istnieje satysfakcjonująca teoria wyjaśniająca, skąd mają brać się odpowiednie zachęty do działania dla urzędników państwowych (poza tym wobec braku cen nie ma dobrego systemu przekazywania informacji, a piękno rynku polega na tym, że informacje i zachęty są przekazywane przez ceny). Dlatego naprawianie rynku ma sens (choć jest moralnie złe), tylko gdy rynek jest naprawdę bardzo wadliwy.

          „Te zawodności już dawno wykazano w tysiącach badań – od Marksa do Piketty’ego”.

          Ale mówimy o zawodnościach w służbie zdrowia, więc Marks i Piketty tu nie mają nic do rzeczy. Nie ma ogólnych zawodności rynku, są tylko zawodności związane z poszczególnymi rynkami, które mają bardzo specyficzny charakter (nawet ogólna tendencja do kryzysów może być traktowana jako zawodność systemu monetarno-bankowego).

          My staramy się pokazać, że na obszarze medycyny nie ma istotnych zawodności.

          I pamiętaj, że fakt, że biedni nie będą mieli pieniędzy na X, nie oznacza zawodności rynku X. Nie ma żadnych zawodności na rynku żywności, a biedni mogą nie mieć pieniędzy na żywność. Zawodności polegają na tym, że ci, co mają pieniądze nie dostaną produktu, bo rynek na danym obszarze nie będzie mógł rozwiązać różnego rodzaju problemów. Dlatego można mówić, że zawodnością jest prywatna produkcja nauki, bo nauki w libertarianizmie być może nie dostałby (w odpowiedniej ilości) nikt.

  2. Drogi Sceptyku! Piszesz, że miłosierdzie gminy to byłby dramat. Oczywiście! Ale alternatywą dla tego dramatu jest system przymusu, który jest jeszcze większym, choć mniej ewidentnym dramatem. Mamy do wyboru tylko dwie opcje: albo miłosierdzie, albo rozwiązanie, w którym każdy — pod groźbą kary śmierci — ma obowiązek łożyć na opiekę zdrowotną dla innych. Tak jak bowiem pokazał Autor tego bloga w innym swoim wpisie, ostateczną karą za dowolne, choćby najdrobniejsze nieposłuszeństwo wobec państwa jest śmierć — przy czym kara ta jest wymierzana na miejscu w trybie doraźnym, bez prawa do procesu i obrony. Oczywiście nikt z nas nie jest na tyle zdesperowany ani konsekwentny, żeby doprowadzić swój opór wobec władz do tego ostatecznego rozwiązania, ale to nie znaczy, że ono nie istnieje. W efekcie przywykliśmy, że państwo finansuje pewne działania ot tak, z własnej dobrej woli i nikomu przy tej okazji nie dzieje się rzeczywista ani potencjalna krzywda. To całkowicie zafałszowany, lecz (niestety) jednocześnie najbardziej rozpowszechniony obraz działalności państwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.