- Każda osoba ma prawo dowolnie zarządzać swoim ciałem i swoją prawomocnie zdobytą własnością, o ile swoimi działaniami nie narusza analogicznego prawa innych.
- Przemoc fizyczną wolno stosować tylko i wyłącznie, broniąc się przed przemocą ze strony innych – jeżeli ktoś nie inicjuje przemocy względem ciebie, nie masz prawa inicjować przemocy względem niego, nawet jeśli uważasz, że to, co robi, jest niewłaściwe.
- Choć moralność libertariańska ogranicza się do zakazu stosowania przemocy, nie oznacza to, że jedyną zasadą moralną, którą wyznają libertarianie, jest zasada nieagresji – libertarianie uznają bardzo różne formy moralności prywatnej (mogą być konserwatystami, hedonistami, katolikami, kulturowymi liberałami, wegetarianami, ateistami, osobami wyjątkowo wrażliwymi na cierpienie innych itd.), to, co ich jednakże łączy, to przekonanie, że moralności prywatnej nie powinno narzucać się przemocą.
- W przekonaniu libertarian idealnym ładem społeczno-politycznym byłby ład całkowicie dobrowolny, w którym produkcją bezpieczeństwa, prawa i rozstrzygania sporów zajmowałyby się prywatne firmy lub dobrowolne stowarzyszenia (ład anarchokapitalistyczny).
- Jeśli wdrożenie ładu całkowicie dobrowolnego byłoby z jakichś względów niemożliwe (byłby on niestabilny, nie potrafiłby zapewnić odpowiedniej ochrony przeciętnej jednostce), uzasadnione jest istnienie państwa minimalnego, które składałoby się z policji, sądów i wojska, a którego zadaniem byłoby wyłącznie dbanie o własność i wolność jednostki.
- Współczesne państwo regulacyjno-redystrybucyjne łamie prawa jednostki do dowolnego zarządzania jej ciałem i własnością, dlatego powinno zostać zlikwidowane lub ograniczone do państwa minimum, zaś dobra, które aktualnie kontroluje państwo (ziemia, nieruchomości, zasoby itd.), powinny być przekazane obywatelom.
- Wolny rynek – stwarzając odpowiednie zachęty do pracy i koordynując alokację zasobów za pomocą systemu cen – jest najbardziej efektywną (z perspektywy przeciętnej jednostki) metodą organizacji gospodarczej; równocześnie jest on jedyną formą ładu gospodarczego, która spełnia warunek pełnej dobrowolności.
- Istnieją obszary, na których rynek nie działa optymalnie, takich zawodności rynku nie da się jednakże naprawić za pomocą interwencji państwowych – gdy zapewnimy państwu narzędzia przymusu konieczne do interwencji, państwo stanie się niezależne od woli społeczeństwa i będzie wykorzystywało te narzędzia dla własnych interesów – ewentualne straty społeczne związane z istnieniem zawodności rynku byłyby wielokrotnie niższe niż straty wynikające z rozszerzenia zakresu kompetencji państwa.
- Wycofanie się państwa z kontroli nad gospodarką i likwidacja rabunku podatkowego spowodowałoby zwiększenie zamożności społecznej i zmniejszenie liczby osób najuboższych, niewielka liczba biednych otrzymałaby opiekę od bliskich, lokalnej społeczności i instytucji charytatywnych.
- Ponieważ zaangażowanie państwa w organizację życia społecznego obniża jakość relacji społecznych (w systemie państwowym jednostki pozbawione są zasobów, możliwości i ekonomicznych zachęt potrzebnych do tworzenia głębokich relacji społecznych), ograniczenie bądź likwidacja państwa spowodowałyby radykalne polepszenie jakości tych relacji, co wraz z uwolnieniem się gospodarki z sieci regulacji zaowocowałoby niezwykłym kulturowo-gospodarczym rozwojem, którego doświadczyłyby wszystkie grupy społeczne, szczególnie zaś najbiedniejsi, którzy najwięcej tracą na istnieniu państwa.
Czy wszędzie musisz Stanisławie rozpowszechniać minarchistyczną propagandę, że jeśli akap nie da rady wytworzyć warunków libertariańskich, to państwo minimalne jest uzasadnione?
Część libertarian wcale tak nie uważa.
Będą o tym pisał w kolejnych notkach.
Pytanie – wyobraź sobie, że wprowadzono by akap, jednak sprawy nie poszły tak, jak powinny. Ludzie zaczęli się mordować, prywatne agencje ochrony nie dają rady z utrzymywaniem porządku, co więcej, same łamią prawa jednostek. Ogólnie – teoria anarchokapitalizmu zawiodła.
Czy w takiej sytuacji nie uznałbyś, że państwo minimalne jest uzasadnione?
Czy „fiat anarchia, pereat mundus”?
Ale nie da rady zwalczać zła, złem. Gadasz jak typowy janusz, który nasłuchał się bzdur o libostwie od kuców i potem zawsze wysuwa taki wniosek.
Hm… Może trochę mniej nacechowanych emocjonalnie słów, a więcej argumentów?
To ważny problem z tym zwalczaniem zła złem. Zatem odpowiedz: akap nie wypalił, istnieje projekt wdrożenia państwa minimalnego, pytają się Ciebie o zdanie – „kompowiec2, co mamy zrobić? trwamy w wojnie wszystkich przeciwko wszystkim czy wyprowadzamy państwo minimalne?”. Co odpowiadasz?
Punkt 8 obala punkt 5. Spróbuję je oba połączyć:
Jeśli wdrożenie ładu całkowicie dobrowolnego byłoby z jakichś względów niemożliwe (byłby on niestabilny, nie potrafiłby zapewnić odpowiedniej ochrony przeciętnej jednostce), to takich trudności nie da się naprawić za pomocą jakiegokolwiek państwa, nawet państwa minimum, bo gdy zapewnimy państwu narzędzia przymusu konieczne do utrzymania monopolu na przemoc, państwo stanie się niezależne od woli społeczeństwa i będzie wykorzystywało te narzędzia dla własnych interesów – ewentualne straty społeczne związane z istnieniem wad ładu dobrowolnego byłyby wielokrotnie niższe niż straty wynikające z utworzenia jakiegokolwiek państwa.
@ GPS
Trafna uwaga.
Różnica polega na tym, że w przypadku 8, mówimy o innego rodzaju dobrach niż w przypadku 5. Wiemy, że w stabilnej ramie prawnej wolny rynek > państwo, ale nie wiemy, czy wolny rynek jest lepszy od państwa w produkcji stabilnej ramy prawnej. Jeśli tak, to akap będzie lepszy we wszystkim, jeśli nie, to państwo jest lepsze w produkcji ramy, a rynek – w całej reszty.
Tak bym to widział.
A Ty wierzysz, że rynek jest w stanie stworzyć taką ramę prawną? Postawiłbyś na to pieniądze?
Zgodził na państwo, które ma prawo dowolnie modyfikować swoje prawo? Nie.
Zawrzeć dobrowolną umowę? No, dla mnie to jest dalej akap, tylko PAO silniejsze.
Nie. Chodzi mi o to, co wybierasz:
(a) anarchokapitalizm, który okazał się wadliwy i spływa krwią,
(b) niedobrowolne państwo minimalne (o którym masz gwarancję, że nie zmieni się w państwo drapieżne), w którym są podatki i przemoc państwa, ale „suma agresji” (z wszystkimi metodologicznymi zastrzeżeniami) jest mniejsza.
Wybieraj, ale pamiętaj, że za Twoim wyborem stoją losy realnych osób 🙂
Tak postawiona alternatywa nie jest żadnym wyborem, bo oczywistym jest, że dysponując kategorycznymi, pewnymi danymi, wybierzemy państwo minimalne.
Taki wybór nigdy nam jednak nie zostanie postawiony, bo nie ma ludzi, co do których możemy być w 100% pewni, że dotrzymają danych słów i nie wykorzystają kryzysowo zdobytej władzy do własnych celów.
Dlatego realnie (sic) wybrałbym akap.
Teoretycznie, przy tak stojącej sprawie, minarchizm.
@Przemysław Michałek
Masz rację. Ale stawiając Ci taki (nierealistyczny, jak twierdzisz) wybór, próbuję pokazać, że istnieją warunki, w których nawet najbardziej ideowi libertarianie powinni popierać raczej minarchizm niż akap. To takie heurystyczne narzędzie, które pozwala znaleźć pewne odpowiedzi na obszarze teorii moralnej.
A jak byłoby w rzeczywistości? Jakiś empiryczny akap konkurowałby z jakimś empirycznym państwem minimalnym. Akap miałby swoje wady (mógłby przekształcić się w państwo drapieżne, zostać podbity, mógłby zakończyć się wojną wszystkich z wszystkimi – tego nie wiem) i państwo minimalne miałoby swoje (mogłoby się rozrosnąć). Póki co mamy teorie ekonomiczne, historyczne przykłady i domysły.
Ale wydaje mi się, że moja teza – istnieją (choćby teoretycznie) warunki, w których minarchizm byłby lepszą (bardziej libertariańską) opcją niż akap została dowiedziona.
W pewnych ścisłych warunkach owszem. W innych – nie. To w sumie nie przemawia na korzyść żadnej ze stron. Poczekajmy na empiryczne dowody.
„zaowocowałoby niezwykłym kulturowo-gospodarczym rozwojem, którego doświadczyłyby wszystkie grupy społeczne, szczególnie zaś najbiedniejsi” brzmi jak obietnica świetlanej przyszłości w komunizmie
No cóż, jeśli w czymś komuniści byli dobrzy, to w marketingu.
„gdy zapewnimy państwu narzędzia przymusu konieczne do interwencji, państwo stanie się niezależne od woli społeczeństwa i będzie wykorzystywało te narzędzia dla własnych interesów – ewentualne straty społeczne związane z istnieniem zawodności rynku byłyby wielokrotnie niższe niż straty wynikające z rozszerzenia zakresu kompetencji państwa.”
Błąd myślenia zerojedynkowego – skoro państwo nie jest w pełni zależne od woli społeczeństwa (przy okazji – jak ją definiować?), to musi być od niej zupełnie niezależne. W praktyce demokratycznej mają miejsce i sprawdzają się stany pośrednie.
Zauważyłem, że w Twoich wcześniejszych tekstach niestety podobna zerojedynkowość przewija się częściej.
„Wycofanie się państwa z kontroli nad gospodarką i likwidacja rabunku podatkowego spowodowałoby zwiększenie zamożności społecznej i zmniejszenie liczby osób najuboższych, niewielka liczba biednych otrzymałaby opiekę od bliskich, lokalnej społeczności i instytucji charytatywnych.”
To jest tak naiwne, że można tylko siąść i płakać.
„Przemoc fizyczną wolno stosować tylko i wyłącznie, broniąc się przed przemocą ze strony innych – jeżeli ktoś nie inicjuje przemocy względem ciebie, nie masz prawa inicjować przemocy względem niego, nawet jeśli uważasz, że to, co robi, jest niewłaściwe.”
A w obronie kogoś innego nie mogę?
Możesz. Jeśli ten ktoś jest obiektem agresji, może poprosić ciebie o pomoc – przy czym, ta prośba może mieć charakter implicytny (ktoś kopany na ulicy przez agresora, nie musi podpisywać z tobą umowy o ochronę, po prostu mamy prawo zakładać, że pomoc jest mu potrzebna).
Oczywiście tu mogą pojawić się ciekawe sytuacje – np. widzimy, że A bije B, ale nie wiemy, że przed chwilą B bił A i że to on był tak naprawdę agresorem. Dlatego stosując przemoc w takich sytuacjach, trzeba być ostrożnym.
Akap nie jest realną opcją. To jest czysta political-fiction. Warunkiem wolnego rynku jest stabilne i egzekwowalne prawo, które w żadnym wypadku nie może być ustalane/negocjowane na wolnym rynku. Wolny rynek nie może mieć zatem najmniejszego wpływu na prawo. Rzeczą oczywistą jest ponadto, że prawo musi obejmować w taki sam sposób wszystkich ludzi. A skutki wynikające z tego prawa muszą być dla wszystkich równo nieuchronne. Z tego można łatwo wyciągnąć jasny wniosek, że powierzenie (wyłącznie) PAO ochrony podstawowych praw łamie wszystkie powyższe zasady. Osoby miałyby w zależności od PAO i wykupionego tam pakietu różne prawa. W skrajnym przypadku można by osoby, które nigdzie nie mają wykupionej ochrony bezkarnie okradać i mordować. A zatem musi istnieć jakiś podmiot, który suwerenie chroni podstawowych praw na konkretnym terenie. Dlatego bez państwa minimalnego nie może istnieć prawdziwy wolny rynek. A bez wolnego rynku PAO będą tylko uzbrojoną bandą lub mafią. Pośrednio trzeba wyciągnąć z tego też wniosek, że ogólnie przemoc nie jest towarem, którego popyt i podaż na wolnym rynku się we właściwy sposób same regulują. Wręcz przeciwnie, potrzebne jest minimalne państwo, które będzie chronić ludzi przed nieuczciwymi PAO, które zamiast chronić swoich klientów pobierają od nich haracz i zapobiegają przemocą zatrudnienie innego PAO.
Fakt, to jest political fiction. Nie ma żadnych silnych dowodów, że akap by działał. To wszystko tylko spekulacje (dlatego napisałem, że libertarianizm obejmuje również minarchizm), bo nie można budować filozofii politycznej na spekulacjach.
Niemniej jednak istnieją ciekawe teoretyczne argumenty na rzecz tego, że akap móglby tworzyć stabilne, libertariańskie prawo wobec braku nadrzędnej instytucji to prawo egzekwującej (państwa). Tym argumentem jest teoria samowymuszających się kontraktów, która wskazuje, że istnieje typ relacji gospodarczych czy społecznych, w których mimo braku trzeciej strony, która wymuszałaby realizację kontraktu, obie strony honorują warunki umowy, gdyż jest to dla nich ekonomicznie korzystne. Można wyobrazić sobie akap jako tego typu system, w którym relacje PAO-PAO, klient-PAO, klient-klient mają charakter samowymuszających się umów i system jest stabilny. Equilibrium ekonomiczno-prawnym w takim systemie byłyby właśnie libertariańskie zasady, bo tylko one gwarantują stabilność wzajemnych relacji. To jest political fiction, ale fascynujące i kuszące.
Jak będzie, zadecyduje empiria, która za nic ma nasze spekulacje.
Z tym ze ludzie nie zawsze (a raczej zaskakujaco rzadko) robia to co jest dla nich ekonomicznie korzystne
Musiałbyś rozwinąć… Jak często wybierają korzystnie: 80:20, 50:50, 20:80?
A poza tym – w jakich sytuacjach wybierają niekorzystnie, a w jakich korzystnie? I kto ustala, co jest korzystne?
Czy jeśli ktoś ma mało czasu na namysł i wybiera przypadkowo, wybiera niekorzystnie? Niekoniecznie.
Pytań i problemów jest tu dużo, więc trudno mi jakoś jednoznacznie odpowiedzieć na Twą wątpliwość.
Rozumiem, że to są założenia i zgadzam się z nimi. Zastanawia mnie jednak, czy punkt 9 jest jakoś podparty empirycznie.
Z tego co się orientuję i obserwuję, jest wręcz przeciwnie. Z moich obserwacji wynika, że koncentracja kapitału rodzi jeszcze większą koncentrację, ze względu na lepszy dostęp do wiedzy i mniejszy koszt marginalny inwestycji.
Internet i rozwój IT oraz społeczeństwa jako takiego częściowo załatwia pierwszy punkt, ale drugi matematycznie i logicznie jest raczej nie do obrony. Ale może coś pominąłem?
Ok, jak rozumiem – podzielasz wiele intuicji moralnych, które przedstawiłem w tekście, ale masz wątpliwość co do tego, czy wolny rynek nie skończyłby się, po jakimś czasie, źle w wyniku koncentracji kapitału w rękach nielicznych.
Też wydaje mi się to jakoś tam niepokojące (libertarianizm nie jest lekiem na wszystkie problemy tego świata).
Pewno zgodzisz się ze mną, że nie jesteśmy w 100% pewni, czy tak by było i nie jesteśmy pewni jak szybko taka koncentracja by trwała (co innego, gdyby ślimaczyła się ona przez 200 lat, co innego, gdyby trwała lat 5). Załóżmy na początku, że byłaby taka tendencja i miałaby ona miejsce w dość krótkim przedziale czasu.
Tutaj proponowałbym zastosować to, co Bryan Caplan nazywa key hole-economics. Ekonomia dziurki od klucza to takie odwołanie medycyny dziurki od klucza, która zamiast rozkrajać pacjenta, próbuję dokonać koniecznej interwencji z minimalną inwazyjnością. Jeśli głównym problemem z wolnym rynkiem jest koncentracja kapitału, to wymyślmy jakieś rozwiązanie, które ograniczałoby tę koncentrację, a nie naruszało innych zasad działania rynku, jak i wolności jednostek. Nie leczmy przeziębienia chemioterapią. Pytanie -czy by równoważyć koncentrację potrzebujemy takiego rozwiniętego państwa, jakie mamy teraz? Nie sądzę. Olbrzymia ilość programów rządowych nie ma z tym nic wspólnego. Więc, jak sądzę, można nadal opowiadać się za olbrzymią częścią polityk libertariańskich i być przeciw koncentracji.
Ok, a teraz możemy zapytać, czy z taką koncentracją rzeczywiście mielibyśmy na rynku do czynienia? Nie jestem ekonomistą biegłym w tym temacie, więc nie udzielę żadnej superprofesjonalnej odpowiedzi. Jeśli opierasz się na obserwacji aktualnego systemu, to odpowiedziałbym – współczesny system jest systemem mieszanym: kapitalistyczno-socjalistycznym. Nie tylko wielka część środków produkcji jest w rękach państwowych, ale również rynek jest regulowany przez państwo na tysiące sposobów. Fakt, że system monetarny i bankowy są kontrolowane przez państwo, że duża część zarobionych pieniędzy jest nam odbierana i wydawana przez państwo – robi tutaj kluczową różnicę. Libertarianie często argumentują, że oba te czynniki służą w dużej mierze tym-którzy-już-mają, a nie tym-którzy-chcieliby-dopiero-mieć. Regulacje uderzają najbardziej w najmniejszych graczy na rynku, a wspierają największych (np. mali nie mają kasy, by zatrudnić sztab prawników celem optymalizacji podatków, by prowadzić wojny patentowe, by przenieść produkcję, by opłacić licencje, by lobbować, nie mają znajomości w kręgach urzędników i polityków, nie mają czasu, by czekać na pozwolenia, nie mają wiedzy, by zorientować się w gąszczy przepisów itd). Wydaje się, że współczesny system premiuje posiadaczy kapitału kosztem tych, którzy chcieliby go dopiero zdobyć. Jeśli więc współczesny system wykazuje skłonność do koncentracji kapitału, to duży udział w tym może mieć właśnie państwo. Wnioskowanie na podstawie danych empirycznych ze świata Zachodu na temat tego, jak zachowuje się prawdziwy wolny rynek, jest bardzo często błędne.
By odpowiedzieć na pytanie, czy koncentracja jest problemem, musiałbym wiedzieć dokładnie, w jakim stopniu koncentracja jest powodowana przez państwo.
Szanowni Państwo, czy warto kłócić się o to czy anarchokapitalizm jest lepszy od państwa minimalnego czy na odwrót skoro żyjemy w kraju socjalistycznym. Trzeba najpierw pozbyć się tego wirusa(socjalizmu) i potem się zastanowić która opcja jest lepsza minarchizm czy anarchokapitalizm.
Za dnia walczmy z wirusem socjalizmu, a nocami kłóćmy się o szczegóły idealnego ładu.
„Przemoc fizyczną wolno stosować tylko i wyłącznie, broniąc się przed przemocą ze strony innych – jeżeli ktoś nie inicjuje przemocy względem ciebie, nie masz prawa inicjować przemocy względem niego, nawet jeśli uważasz, że to, co robi, jest niewłaściwe.” Myślę, że trzeba zmodyfikować to zdanie – mamy prawo (a często nawet obowiązek) bronić przed przemocą nie tylko siebie, ale i innych.
Może w takim razie należałoby dodać „oraz przed nieuzasadnioną na gruncie tej zasady przemocą wobec innych”?
Jestem zwolennikiem państwa minarchistycznego jednak koncepcja akapu może służyć jako straszak przed rozrostem aparatu państwowego i ciągłym tłumaczeniu zasadności jego istnienia.